czwartek, 26 sierpnia 2010

Słuchając w końcu płytowej wersji Valley Of The Calm Trees myśle o tym co jeszcze mogę zrobić. Obecna praca nie wróży milionów i ogólnoświatowej sławy w kręgach gastronomicznych... :P
Wmawiam sobię - to dopiero początek każdy gdzieś zaczynał ( w tym momencie przypomina mi się książka Anthonego Bourdaina - Kill Grill gdzie Bourdain opisywał swoje początki w jakimś zadupnym Grill House ). Jutro zapowiada się całkiem ciekawy wieczór - obsługa 2 lokali na 1 kuchni - fuck yea. Weekend stoi pod tytułem - powrót do macierzy.